poniedziałek, 23 kwietnia 2018

Nowe chińskie bombowce sprawdzały info o fabrykach nowiczoka w Arizonie

Czy dwóch pilotów samolotów pasażerskich spotkało UFO?
Zgodnie z rozmowami pomiędzy zdezorientowanymi pilotami i kontrolerami ruchu lotniczego obserwacja niezwykłych obiektów nastąpiła 24 lutego ok. godziny 15:30 czasu lokalnego, gdzieś nad pustynią Sonora w pobliżu Phoenix.
Obiekt, czymkolwiek był, leciał na dużej wysokości, około 11 km. Kilka minut o podobnym zdarzeniu poinformował inny pilot, Airbusa należącego do American Airlines podróżującego w tym samym kierunku. Zdezorientowany pilot poinformował o tym, że "coś" minęło ich nad pustynią.
"Tak, coś nas właśnie minęło. Nie mogłem rozgryźć czy to balon, czy coś innego. Błyszczał się i znajdował się kilka tysięcy stóp nad nami" - powiedział pilot drugiego samolotu.



Bezpośrednią przyczyną nalotów na Belgrad były informacje o masakrze w Racaku, gdzie 16 stycznia 1999 r. znaleziono ciała 43 Albańczyków. William Walker, amerykański obserwator z ramienia OBWE, oświadczył wówczas, że ma dowody, iż Serbowie dokonali tam egzekucji bezbronnych cywili. Przywódcy państw NATO, którzy do tej pory zwlekali z podjęciem decyzji, porzucili wątpliwości.
W 1999 r. grupa fińskich specjalistów w dziedzinie medycyny sądowej na zlecenie Unii Europejskiej przeprowadziła w Racaku szczegółowe badania. Na ciałach ofiar znaleziono rany postrzałowe (nawet do dwudziestu), ale tylko w jednym wypadku odkryto obecność śladów prochu, potwierdzających informację, że w Racaku zastrzelono "bezbronnych cywili, wielu z wyjątkowo małej odległości". A właśnie dowody na dokonanie egzekucji miały posłużyć przed Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych w byłej Jugosławii jako podstawa oskarżenia belgradzkiego reżimu z Miloseviciem na czele. Nic więc dziwnego, że raport fińskich specjalistów nagle opatrzono klauzulą "ściśle tajne".
W wypadku masakr w Donje Prekaz i Qirez, gdzie w lutym i marcu 1998 r. znaleziono 87 ciał, UÇK postarała się o to, by liczba ofiar robiła odpowiednie wrażenie. W obu miejscowościach obok zamordowanych cywili położono ciała poległych w walkach bojowników UÇK.
Manipulacje Albańczyków są doskonale udokumentowane, ponieważ mieli do dyspozycji zaledwie 32 telefony bez możliwości kodowania rozmów. Z oszczędności aparaty były zarejestrowane we Francji, dzięki czemu tamtejsze służby specjalne zyskały wielkie pole do popisu. Zaledwie niewielka część protokołów z podsłuchu dotarła do trybunału w Hadze. Ponoć jednak nawet to wystarczy, by skompromitować UÇK.
Sprawą manipulacji zajmowało się nawet Zgromadzenie Parlamentarne NATO. Teza opublikowanego przez nie raportu jest jednoznaczna: UÇK za pomocą prowokacji dążyła do nasilenia konfliktu, tak aby w końcu skłonić NATO do działania. Podczas wojny w Kosowie to właśnie Albańczycy okazali się mistrzami propagandy.
Aparat propagandowy sojuszu korzystał z legend dostarczanych przez Albańczyków. Na stadionie w Pristinie nigdy nie było obozu koncentracyjnego, o którym w 1999 r. mówił minister obrony RFN Rudolf Scharping. Słynna operacja "Podkowa" - serbski plan eksterminacji mniejszości albańskiej w Kosowie - okazała się propagandową bajką.
https://www.wprost.pl/9716/Racak-czyli-casus-belli


Dwóch niezależnych reporterów: Brytyjczyk Robert Fisk, wieloletni korespondent Independent oraz Amerykanin Pearson Sharp którzy byli w Doumie w Syrii donosi, że NIE BYŁO żadnego ataku gazowego. Natomiast zdjęcia ofiar mających problemy z oddychaniem były prawdziwe, ale sprowokowane kurzem w tunelach.
Pearson Sharp przekazuje także słowa mieszkańców, których spotkał. Wynika z nich, że tzw "umiarkowani rebelianci" są w istocie terrorystami, którzy zainscenizowali atak na potrzeby zachodnich mediów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz